Śliwkowy nadszedł czas, jesienno - powidłowy, a więc przystępujemy do gromadzenia zapasów na zimę ;)
Nie jestem mistrzynią przetworów, ale powidła śliwkowe muszą być! Przepis, którym chcę się dziś z Wami podzielić, jest sprawdzony od lat, niezawodny i mało kłopotliwy, a gotowe powidła smakują wszystkim, którzy je u mnie jedli.
Nie jestem mistrzynią przetworów, ale powidła śliwkowe muszą być! Przepis, którym chcę się dziś z Wami podzielić, jest sprawdzony od lat, niezawodny i mało kłopotliwy, a gotowe powidła smakują wszystkim, którzy je u mnie jedli.
Inkowe powidła śliwkowe
- 3 kg śliwek (2,5 kg po wypestkowaniu),
- 0,5 kg cukru,
- 1 łyżka octu.
Umyte, wypestkowane śliwki wrzucamy do garnka, zasypujemy cukrem, dodajemy ocet. Wszystko mieszamy i odstawiamy na 12 godzin (najlepiej pod przykryciem, bo muszki owocówki już się oblizują, żeby dopaść Wasze śliwki).
Po tym czasie wstawiamy gar na gaz i gotujemy na małej mocy (bez przykrycia!) przez minimum 4 godziny. Tak mówi przepis, ale długość gotowania zależy od konsystencji Waszych powideł. Ja swoją ostatnią śliwkę - łowicką - gotowałam 8 godzin. Musicie naocznie i organoleptycznie sprawdzać czy powidła już są gotowe do zapakowania do słoików.
Aha! Bardzo ważne! Jeśli nie najważniejsze. NIE MIESZAĆ! Bo jak zamieszacie, to lipa, powidła Wam się przypalą.
Gdy powidła osiągną dość gęstą konsystencję, przekładamy je do wyparzonych słoików, zamykamy i pasteryzujemy (słoiki wkładamy do garnka wypełnionego wodą do ok. 3/4 ich wysokości i gotujemy kilkanaście minut).
Ważne jest też, aby trzymać się podanej ilości śliwek (maximum do garnka 3 kg śliwek). Gotowanie podwójnej porcji w jednym garnku raczej się nie sprawdza, powidła nie wychodzą wtedy tak smaczne.
Z podanych proporcji uzyskamy tylko trzy, cztery słoiczki powideł, ale są one tak esencjonalne, że nie trzeba nimi grubo smarować pieczywa.
Ważne jest też, aby trzymać się podanej ilości śliwek (maximum do garnka 3 kg śliwek). Gotowanie podwójnej porcji w jednym garnku raczej się nie sprawdza, powidła nie wychodzą wtedy tak smaczne.
Z podanych proporcji uzyskamy tylko trzy, cztery słoiczki powideł, ale są one tak esencjonalne, że nie trzeba nimi grubo smarować pieczywa.
Jak widzicie, przepis na powidła jest dość prosty i nie wymaga kombinacji alpejskich. Lubię sobie ułatwiać :)
Na koniec chcę Wam jeszcze pokazać przepiękny decoupage'owy wieszak, który dostałam w prezencie od mojej szwagierki.
Marta jakiś czas temu zabrała się za rękodzieło, ale chyba niezbyt wierzy we własne możliwości i umiejętności. Uważam, że zupełnie niesłusznie, wieszak jest po prostu cudny! A co Wy myślicie? :)
Ściskam Was mocno!
Kusisz, a taaaaak mi się nie chce!:) Z drugiej strony moje dziecię da się pociąć za powidła śliwkowe. Muszę się z tym przespać:)
OdpowiedzUsuńŚciskam!
Karolina
Jedyna praca jest z wypestkowaniem śliwek, reszta robi się sama :)
UsuńAle, Karolka, no stress, nic na siłę, zrobisz, gdy poczujesz wenę.
Buźka!
Dziękuję Ci za ten rewelacyjny przepis. Wspaniale objaśniłaś co i jak i jeśli dorwę jakieś śliwki, to zrobię sobie takie powidełka. To konsystencja ma być takiego gęstego musu, tak? Matko, to będą moje pierwsze powidła w życiu:))
OdpowiedzUsuńPrezent dostałaś bardzo fajny, Mnie wieszak też podoba bardzo. Wzorek ma fajnie przemyślany i w ogóle gites.
Buziaki!:)
Bardzo proszę :) Dziś robiłam drugą porcję i każda jest trochę inna. Konsystencję powideł na pewno mniej więcej znasz, więc będziesz wiedziała, kiedy skończyć gotowanie. W moich powidłach lubię większe kawałeczki, więc nie rozgotowuję na maksa.
UsuńPrawda, że wieszak udany :)
Uściski!
Wonderful creations Inka!!I love the lavender napkin!!Great work!!
OdpowiedzUsuńDimi...
Thanks, Dimi!
UsuńSzwagierkę trzeba dopingować, bo świetnie jej idzie;)
OdpowiedzUsuńTe komentarze pod postem chyba już ją zdopingowały :)
UsuńDawno nie jadłam powideł, ale pamiętam jak byłam dzieckiem śniadanie nie obyło się bez chleba z powidłami:))
OdpowiedzUsuńMoże się skusisz na produkcję własnych pysznych powidełek? :)
Usuńpyszne słoiczki:)
OdpowiedzUsuńA zawartość jaka pychotka! ;)
UsuńNo wiesz Kochana...o jeden dzień spóźniłaś się z przepisem, bo wczoraj skończyłam smażyć swoje powidła! I dzisiaj zamknęłam je do słoików... ;) I moje bynajmniej nie były BEZ MIESZANIA! ;))) No trudno, może za rok skorzystam ;))) Najważniejsze, że moje pomimo mieszania się nie przypaliły ;))))
OdpowiedzUsuńA wieszaczek cudowny! Ty jako znawczyni tematu sama powinnaś to ocenić najlepiej :))
Buziak!
Co się odwlecze, to nie uciecze ;) Jakby co, wiesz gdzie jest przepis na powidła bez mieszania :)
UsuńŚciskam Cię mocno i zdrówka życzę!
Mmm,muszą być przepyszne! I jak ładnie opakowane! Ja chyba dam sobie spokój,jedynie z jabłek nasmażę kilka słoików bo w sumie tylko to u nas idzie-do naleśników ;p
OdpowiedzUsuńWieszaczek 1 klasa!! Ślicznie wygląda!
Buziaczki!
Oj, mus jabłkowy u nas też idzie na tony! No, może nie na tony ;) ale też muszę zrobić, bo moi chłopcy również naleśniki najbardziej lubią właśnie z jabłkami.
UsuńUściski!
Słoiki wyglądają bardzo apetycznie! :) Zapewne to preludium do ich smacznego wnętrza :)
OdpowiedzUsuńA wieszak uroczy!
O, taaak, są naprawdę pyszne, uwielbiam je :) Kanapka z twarogiem i powidłami - idealne śniadanie w zimowy poranek. Brrrrrr, co ja tu o zimie... a kysz! ;)
Usuń;) dzisiaj właśnie moja mama robiła nutellę śliwkową... zatem śliwki królują:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nutella śliwkowa czyli powidła z kakao? Też planuję takie zrobić, bardzo jestem ciekawa ich smaku :)
UsuńJeśli również chcecie spróbować, tu jest przepis od Delicious Titbits: http://delicioustitbits.blogspot.com/2014/08/kakaowe-powida-sliwkowe.html
I jakie fajne te kapturki z papieru!! Rozumiem, że stempelki masz, czy to wydruk?
OdpowiedzUsuńja w sumie bym nawet powidła zrobiła, ale ngdy niczego nie pasteryzowałam i trochę mnie to zniechęca. Zobaczę, bo śliwki w tym roku dojrzewały w największych upałach i są wyjątkowo słodkie.
Miałam skrawki papieru, same się zapakowały na słoiki ;) Napis zrobiłam stempelkami (nowy nabytek ze Scandiloft), ale zabawa, Ci mówię. Martusia, pasteryzowania się boisz? Wystarczy słoiczki wstawić do garnka, zalać wodą i pogotować trochę. I już! :) Ale się nie martw, jak nie zrobisz powideł, dostaniesz słoiczek od cioci Inki ;)
UsuńZawsze mieszała, zawsze! Muszę zatem spróbować Twojego sposobu. Wieszak pierwsza klasa, pozdrów szwagierkę i przekaż, że pod wrażeniem jestem.:)
OdpowiedzUsuńSzwagierka już dostała skrzydeł od tych wszystkich komentarzy :)
UsuńSpróbuj powideł bez mieszania, polecam :) Ciekawa jestem Twoich wrażeń, daj znać koniecznie.
Robię juz drugi rok tym sposobem ale wychodzą mi rzadkie i dużo soku ( raz zamieszam:)) Świetnie ten motyw wygląda na wieszaku:)
OdpowiedzUsuńKochana, może musisz dłużej gotować? Daj im czas. Dzisiejszą porcję ze śliwki dąbrowieckiej gotowałam 9 godzin, zanim osiągnęła właściwą konsystencję. Nie zniechęcaj się :)
UsuńTeż mi się podoba lawenda na wieszaczku :)
Piękny wieszaczek! A powidła śliwkowe uwielbiam! Może się zgłoszę po słoiczek ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu szwagierki :)
UsuńMy też uwielbiamy powidła, więc spiesz się;)
Ja również "walczyłam" ostatnio ze śliwkami, ale wkładałam je do słoików, by później były na ciasto :) Wieszak cudny :)
OdpowiedzUsuńŚliwka dobra rzecz :) Robię dziś kolejną porcję, tym razem tzw. nutellę śliwkową.
UsuńUwielbiam takie powidła! Narobiłaś smaku tymi pięknie ozdobionymi słoiczkami :) A szwagierkę należy wspierać, by sama się w końcu przekonała, że ma zdolności ;)))
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie!
UsuńSzwagierkę wspieram jak mogę dobrym słowem :) Swoją drogą, ona też jest Martą S. ;)))
musza być pyszne :)
OdpowiedzUsuńOj tak! Że się nieskromnie wyrażę ;)
Usuń