Harira, pierwsza wegańska zupa, którą ugotowałam - z miejsca skradła moje serce. Jest mocno aromatyczna, sycąca i rozgrzewająca, w sam raz na jesień, którą mamy tej wiosny (choć dziś akurat słońce pięknie przygrzewa)...
Oryginalna marokańska harira to zupa mięsno-warzywna, ja zachęcam Was do ugotowania mojej wariacji opartej na przepisie Marty z Jadłonomii.
Potrzebujemy:
- 1 szalotkę,
- kawałek świeżego imbiru (po starciu ok. 1 łyżeczka),
- 1 marchewkę,
- 1 pietruszkę,
- 1 szklankę zielonej soczewicy,
- 3/4 szklanki czerwonej soczewicy,
- 1 szklankę ugotowanej ciecierzycy (lub z puszki),
- 1 puszkę pokrojonych pomidorów,
- kartonik passaty pomidorowej (500g),
- 1 czubatą łyżeczkę garam masala, 1/2 łyżeczki kolendry, 1/2 łyżeczki kuminu, 1 łyżeczkę czerwonej czubrycy (opcjonalnie),
- 1/2 łyżeczki sambal oelek lub chili,
- olej do smażenia (1-2 łyżki),
- sól.
Rozpoczynamy od rozgrzania w garnku oleju, na który wrzucamy posiekaną szalotkę, starty imbir i pokrojone w kostkę marchewkę oraz pietruszkę. Dodajemy przyprawy (uważamy, żeby ich nie przypalić). Wrzucamy pomidory, passatę i wszystko razem podsmażamy, mieszając. Dodajemy obie soczewice. Mieszamy i zalewamy wodą (1,5 - 2 l). Solimy wstępnie (ok. 1 średnio czubata łyżeczka). Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy pod przykryciem na wolnym ogniu 20 minut. Następnie wrzucamy ciecierzycę i trzymamy na małym ogniu jeszcze ok. 5 minut. Ewentualnie dodajemy soli do smaku.
Podajemy z natką pietruszki, wiecie dlaczego :)
Tradycyjnie, zajadamy ze smakiem, mrucząc :)))