środa, 29 maja 2013

Kocham hortensje

Jakiś czas temu zamarzyłam sobie w ogrodzie hortensje. Nie miałam zielonego pojęcia o ich odmianach. Nie widziałam różnicy między hortensjami ogrodowymi a bukietowymi, wiedziałam tylko, że mają przepiękne kwiaty :)

Zaczęliśmy od hortensji ogrodowych. Kupiliśmy okazałe egzemplarze z pięknymi różowymi kwiatami, ale w następnym roku okazało się, że zeszłoroczne pąki kwiatowe przemarzły i nici
z kwiatów.
Gdy już straciłam złudzenia co do moich hortensji, odkryłam hortensje bukietowe.
I tu bingo! Bo kwitną na tegorocznych pędach i są mrozoodporne.

Najpierw była hortensja bukietowa "Limelight" o niesamowitych zielonkawych kwiatach, które później przebarwiają się na śmietankowo białe. Następnie "Phantom", który z kolei przebarwia się na różowo.
A potem to już poooszło! "Vanille fraise", "Anabelle", Sundae fraise", "Grandiflora", "Pinky winky".

Kilka dni temu kupiliśmy kolejną hortensję do kolekcji - "Little dot", a mnie się już marzy następna - "Le vasterival"... :)

Polecam Wam do ogrodu te piękne rośliny. Nie są zbyt wymagające, a kwitną po prostu przecudnie.

Limelight
Phantom
Vanille fraise
Anabelle



















Sundae fraise
Pinky winky
Little dot
Le vasterival




























Zdjęcia ze strony www.futuregardens.pl

sobota, 25 maja 2013

Drugie życie słoika

W ramach ćwiczeń w zdobieniu techniką transferową, spróbowałam pomalować i ozdobić stary, nikomu niepotrzebny słoik.

Na szkło naniosłam najpierw farbę podkładową (primer), na to dwie warstwy białej farby akrylowej (wszystko pędzlem gąbkowym, żeby było równo :), a jakże). Po wyschnięciu, za pomocą specjalnego medium, umieściłam grafikę autorstwa iszart. Całość polakierowałam.
Nieciekawe wieczko okleiłam bawełnianym sznurkiem znalezionym w garażu (dzięki, kochanie ;)) i obwiązałam fioletową satynową wstążeczką, żeby konweniowało z lawendową grafiką :)

I tak niepozorny słoik stał się ekskluzywnym ;) pojemnikiem na prażone ziarna słonecznika, którym często posypujemy sałaty (a propos, wkrótce zamieszczę post z przepisem na pyszną sałatę :)~).




Poza słoiczkiem lawendowo-słonecznikowym przerobiłam również słoik po miodzie na pojemnik do żurawiny (poniżej po lewej), a w słoiku po oliwkach (po prawej) znajduje się teraz kawa zbożowa, nomen omen, Inka :)

Mała rzecz, a cieszy :)




piątek, 24 maja 2013

Dziś na deser crumble z rabarbarem...

...czyli rabarbar pod kruszonką :)
Takie "kramble" to jest coś, co tygrysy lubią najbardziej - owoce na ciepło plus duuuża ilość chrupiącej kruszonki.
Robiłam już ten deser w wersji jesiennej - z jabłkami i cynamonem, a wczoraj była wersja wiosenna - z rabarbarem. Teraz czekam na czerwone owoce, truskawki, wiśnie, porzeczki, coby zabrać się za wersję letnią.

Do przyrządzenia tego pysznego deseru będziemy potrzebować:
  • rabarbar (dwie konkretne łodygi)
  • pół łyżeczki masła
  • czubatą łyżkę cukru
Na kruszonkę:
  • 50 g masła
  • 50 g cukru
  • 70 g mąki
Rabarbar myjemy, obieramy na całej długości z niesympatycznej błonki i kroimy na małe kawałki (ok. 1 cm). Do garnuszka wrzucamy masło i lekko je rozgrzewamy, dodajemy pokrojony rabarbar i zasypujemy cukrem. Trzymamy na średnim ogniu, mieszając od czasu do czasu, aż nam się trochę rozpadnie i zrobi się coś na kształt dżemu, ale z wyraźnymi kawałkami (nie doprowadzać do stanu ciapki!).
Tak przygotowane nadzienie przełożyć do kokilek do zapiekania (u mnie z tej ilości wyszły 3 sztuki).
Bierzemy się za kruszonkę.
Masło rozpuszczamy w garnuszku na minimalnym ogniu, żeby się nie spaliło. W tym czasie  należy połączyć w misce mąkę z cukrem, dobrze wymieszać. Gdy masło się już roztopi, przelać je do miski z mąką i cukrem i przemieszać tak, aby powstały kruszonkowe bryłki.
Posypać rabarbarowy dżem kruszonką.
Kokilki wstawić do uprzednio nagrzanego do 190 stopni piekarnika. Piec ok. 20 minut, aż się kruszonka na wierzchu zrumieni.
Serwować po lekkim przestudzeniu, środek jest bardzo gorący!
Zajadać bezpośrednio z kokilki :)

Smaczności!


czwartek, 23 maja 2013

"Kwiatki bratki i stoprotki..."

Tak śpiewało moje dziecko w początkach swojej kariery przedszkolnej :) Ta piosenka zawsze przychodzi mi na myśl, kiedy wiosną zaczynam kupować rośliny do ogrodu. Naturalnie, pierwsze w kolejności są bratki. Kupiłam tradycyjne, żółte z fioletowymi buźkami i na odwrót.






































Na tym historia z bratkami by się zakończyła, gdybym nie trafiła do nowo odkrytego ogrodnictwa, gdzie prawie dostałam pomieszania zmysłów na widok ferii barw w wykonaniu tych niepozornych kwiatków. No, po prostu nie mogłam się powstrzymać :)


wtorek, 21 maja 2013

Surówka z młodej kapusty

Uwielbiam surówkę z młodej kapusty! Obowiązkowo z dużą ilością koperku i szczypiorku. Całą zimę na nią czekam. I wreszcie jest! Oto ona :)

Do przyrządzenia pysznej surówki z młodej kapusty będziemy potrzebować:

  • kształtną ;) główkę młodej kapusty
  • koperek 
  • szczypiorek
  • olej (słonecznikowy lub z pestek winogron)
  • ocet (lub cytrynę, ale ja wolę ocet :))
  • sól, pieprz, ew. cukier

Kapustę przekroić na 4 części (na pół i znów na pół). Ostrym nożem pokroić ją na cienkie paseczki (albo zetrzeć na specjalnej tarce – ja nie posiadam takowej, więc kroję nożem). 
Wrzucamy pokrojoną kapustę do miski, skrapiamy olejem i octem, solimy i pieprzymy „na oko” i dłonią gnieciemy i miętosimy zawartość miski, aż zmniejszy swoją objętość. Próbujemy. Jeśli trzeba, dodajemy jeszcze octu, soli, pieprzu i ew. cukru. Koperek i szczypiorek siekamy i dodajemy do miski. Mieszamy i sprawdzamy jak smakuje.
Surówka powinna być krucha, aromatyczna od ziół, lekko kwaśna, lekko słodka.
Świetnie pasuje do jajka sadzonego i młodych ziemniaczków :)~

A teraz sprzątamy i robimy deser. 

Żartowałam :) O deserze następnym razem.

poniedziałek, 20 maja 2013

Taca vintage i galeria zapałek

Zakupy w Drewlandii zrobione i teraz hulaj dusza! transferowe szaleństwo. Zaczęłam od tacy dla Asiowej mamy. Klasycznie - jedna z moich ulubionych grafik z The Graphics Fairy, biała matowa farba akrylowa + postarzanie farbą brązową za pomocą gąbeczki. Na to kilka warstw matowego lakieru i voila! Można serwować cafe na tarasie :)






























Wyszło fajnie, chyba też sobie taką zrobię :)

W międzyczasie, gdy poszczególne warstwy farby i lakieru grzecznie sobie schły, ozdabiałam zapałki. Wyszła niezła galeryjka...





























Teraz pora na kufer do biżuterii, który leży i stygnie.
Aktualnie wygląda tak:
























Do zobaczenia w nowym wcieleniu ;)